sobota, 15 sierpnia 2009

... Zadeptując o switaniu ognisko, uczestnicy spotkania mieli wrażenie, że tak oto są swiadkami zadeptania rodzinnego ciągu tradycji..
   Piękny wynik, gdy spojrzeć z pozycji troglodytów. Tylko patrzeć, jak i współczesny im niedżwiedż wychynie z pieczary, sądząc, że wróciło stare, pora więc wyłazić i znów rozprostować pazury!
   Taka gmina, tacy ludzie, taki czas...

                                                                                                                             " G R O T A "

     tu pisemko Kurwienki  "prezesa"i  rys. p. Gasparskiego - "Specjalna komisja jeszcze raz sprawdziła tajne dokumenty Judasza i stwierdziła ponad wszelką wątpliwosć, że jest to wielki patriota!!!"

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Kłuszyn - 1610 r.

Trwa ożywiona i namiętna dyskusja w przedmiocie - świętować 1 sierpnia, czy nie świętować? Czy to bezprzykładna klęska , czy bezprzykładny dowód odwagi i poświęcenia? Zapewne jedno i drugie zarazem. Ta ocena zależy od stanu wiedzy i emocjonalnego nastawienia. I ja nie chciałbym i nie jestem w stanie tego rozstrzygnąć. Sa jednak głosy, że naprawdę mamy co świętować. Jako przykład red. R. Ziemkiewicz podaje np. Kłuszyn.
W n-rze 4-m z 2006 r. kłodzkiej Gazety Prowincjonalnej przytoczyłem za śp. Zofią Kossak okoliczności tej "potrzeby". A ponieważ jakoś ten tekst nie trafił do archiwum internetowego, to sądzę, iż warto go przypomnieć. Tym bardziej, że Rosjanie umyślili sobie świętować wymordowanie Polaków na Kremlu, na który ich sami wprowadzili dwa lata wcześniej.
"... Pan Hetman /Stanisław Żólkiewski/ siedział w namiocie swoim sam pogrążony w myślach. Brak odpowiedzi i jakiejkolwiek instrukcji od króla męczyła go nieznośnie. Dziewięć niedziel z górą minęło od kłuszyńskiej potrzeby, a dotąd ni wiadomości ni dyrektywy żadnej nie otrzymał. Liczni jego posłańcy tonęli w obozie królewskim i nie powracali. Wypadki zaś nie chciały czekać opieszałej decyzji króla Zygmunta. Z chwilą gdy bojarowie sami postrzygli w mnichy cara Wasyla Szujskiego i poselstwo do hetmana wysłali, trzeba było albo tron carski imieniem królewicza Władysława przyjąć i Moskwę obsadzić, albo zezwolić na zdobycie jej przez Dymitra Szalbierza, który w tym czasie, dufny w pomoc Zarudzkiego, znów wypłynął na widownię. Bystrym umysłem ogarniając ważność dziejowego momentu, hetman wszedł do Moskwy, nie czekając na rozkazy, które nadchodzić nie chciały. Własnym przekonaniem wiedziony, budował na swoją rękę olbrzymie dzieło, przed którego wielkością sam korzył się i truchlał, niby przed cudem... "Nie moje ramiona to dżwignęły - powtarzał sobie nieustannie - jeno moc Boża obróciła tak niezmyślenie umysły tego narodu ku nam... " Widząc w przedziwnym rozpędzie wypadków wyrażne rozkazanie Boże, szedł w przód, wielki inkarnator Jagiellońskiej idei braterstwa narodów, idei zdolnej przeobrazić i zmienić Europę. A idąc, w szlachetnej swej duszy znajdował bez trudu postępowanie, jakiego chwila wymagała, słowa potrzebne, jedyne, które nieufną Moskwę przekonać mogły o jego szczerości i prawdzie. Nie wprowadził wojsk do stolicy, aż na prośbę bojarów. Nie obsadził załogami oddających mu się z dobrawoli zamków. Sąd ustanowił sprawiedliwy, a surowszy dla swoich niżli dla miejscowych. Uszanował świętości ruskie, niezmierną wrażliwość ciemnego tłumu na punkcie swoich obrządków i zwyczajów. Ujednał sobie i dla swej myśli pozyskał starego patriarchę, niechętnego zrazu, a z nim całe duchowieństwo. Zaprowadził w stolicy nie widziany od kilkudziesięciu lat bezpieczny spokój i ład... By jeszcze sto lat Jagiellonowie rządzili, nie ostałby cień różnicy między Polakiem a Ruskim... Połączyłyby się, zlały w jedno umysły i wiara. Cóż zaś dzisiaj? Och, lepiej nie myśleć, nie myśleć..."
Zofia Kossak "Złota wolność", 1928 r., IW "Pax" 1972 r.
I jeszcze Adam Pawełczyński /"Głos" 28 z 2005 r. - "4 lipca 1610 r. jest do dzisiaj dniem największej żałoby w armii rosyjskiej. Nadto z całym szacunkiem dla innych polskich zwycięstw, to 4 lipca - rocznica zwycięstwa tysiąclecia, rocznica bitwy pod Kłuszynem, największy symbol Polski mocarstwowej - powinien w IV Rzeczypospolitej zostać ustanowiony Dniem Chwały Oręża Polskiego".

piątek, 31 lipca 2009

po co było powstawać

Bardzo ożywiona dyskusja toczy się w temacie "powstanie warszawskie". Red. Ziemkiewicz "słusznie prawi", że to najgorsza okazja do świętowania. Skutek wiadomy, a łatwo było go przewidzieć po fiasku planu "Burza" na Wileńszczyżnie. "Młodzieży nie dało się powstrzymać".Taka dyscyplina? Trudno było jeno przewidzieć, że stać Stalina na zatrzymanie frontu na pół roku a nie np. na dwa tygodnie. A w ogóle to przez całą wojnę walczyć , .ażeby sowieci szybciej weszli? Zapewne trzeba się było ograniczyć do samoobrony. A jeszcze lepiej ustąpić Hitlerowi w 1939. Sowieci i tak by weszli. Wśród "okazji" red. Z. wymienia Kłuszyn. I za tym bym optował. Przed laty w n-rze 4/2006 przypomniałem w kłodzkiej GP co "w tym pakiecie tematów" pisała Zofia Kossak. Ale o tym może jutro.

wtorek, 28 lipca 2009

z bloga na blog

mam swoich ulubieńców - JKM i R. Ziemkiewicz. I naturalnie strona St. Michalkiewicza. Ale oni myślą dość podobnie. I tu chodzi o utwierdzanie się we własnej "zatwardziałości". Bo trudno chyba wymagać aby człowiek normalny wchodził na jakieś palikoty. Chyba żeby sukinsynowi nabluzgać. A i to trzeba robić na pewnym poziomie - używać raczej argumentów niż inwektyw. Nadmierna agresja świadczy o frustracji i braku umiejętności polemicznych. Utwierdza wypisującego głupoty bądż świństwa, że jego adwersarz nie za bardzo jest pewien swoich racji. Jednak w dyskusjach na blogach coraz częściej pojawiają się wezwania do opamiętania. Żeby jednak nie myśleć tak zupełnie jednostronnie, to patrzę na blogi ludzi o niekoniecznie identycznych poglądach, a mających opinię zrównoważonych. Chyba dobrym przykładem jest tu red. Semka. Jego tekst "Zabierz babci komórkę" wywołał ożywioną dyskusję. Opublikowany w "Rzeczpospolitej" a nie np. w "Naszym Dzienniku". I tu rzecz bardzo ciekawa i oby symptomatyczna. Chyba 90% piszących stanowczo popiera biznesowe przedsięwzięcia O. "'prawdziweczka". I z reguły są to głosy racjonalne w przeciwieństwie do agresywnych oponentów. Czyżby czasy się zmieniały i "Gaduła Wyrodna" - "G. Prawda" traciła rząd dusz? Oby. Jak najszybciej i na jak najdłużej. Najlepiej do końca świata i o jeden dzień więcej. 45 lat pierwszej komuny i ponad 20 sliedujuszczej chwatit.

wtorek, 21 lipca 2009

bufetowa z duchem św.

Niby nic takiego - w Warszawie leją i gazują. I oczywiście tym razem nie leją jeszcze np. urzędników. Co to to nie. O tych "Bufetowa" bardzo dba. "Duch św." podpowiada jej , że należy przetrzepać skórę "badylarzom". Ach, gdyby tak jeszcze mogła wydusić ich wszystkich jakimś "domiarem". Gdzie te piękne czasy kiedy Ci, co handlowali z łóżek polowych, "stanowili zdrową siłę narodu"?
Bo nie ma metra, a powinno być od 100 lat. Przecież i 20 lat temu budowy nie mogli podjąć aferałowie bo musieli się nakraść, a Piskorski budować mosty wzdłuż
rzeki. Ktoś go wtedy lał czy gazował? Ale jak tu lać takiego lucky lucka, który w kasynie wygrywa 1500 razy, raz po raz.
A owa "sztuka" współczesna - nie wystarczy, że zaszczytowła w Gdańsku? I "święci tryumfy" co i raz , tam i ówdzie.
Anarchiści wszęli zadymę. Mnie się ta forma też nie podoba. Wolałbym, żeby wywlekli zza biórka bufetową i potraktowali jak potraktowano Jagnę w "Chłopach" Reymonta. Alke te znakomite wzorce postępowań odejdą w niepamięć, bo "Chłopi" są niepoprawni politycznie, stanowczo nieeuropejscy.
Nie bardzo chce się pisać, ale zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś z nudów lub przypadkiem zajrzy na ten "bluzg". Aha, nic nie ma? Odechciało się jeszcze jednemu. No i dobra.

czwartek, 16 lipca 2009

c. d.

Musiałem walnąć w nie ten klawisz... zatem siły nieubłaganego postępu a takoż i socjalizmu zawyły w "świętym" oburzeniu. Wychodzi na to jakby Ojcu "prawdziweczkowi" niekoniecznie wypsło się niechcący. Szkoda tylko, że nikt nie pyta bezpośrednio zainteresowanego, tj. Murzyna Bądżcie spokojni - "radiochryja" zapewne zapyta. Poseł Palikot "biega" za autorytet moralny, to już intelektualne dno "cudownej" formacji.